Linki, cytaty, nowiny | 2013.02.09 12:25 |
Napiszmy historię POLSKI od nowa | (poleca Hanys) | Wywiad ze śp. prof. P.P. Wieczorkiewiczem o historii najnowszej | Czy najnowsza historia Polski została już w całości opisana? Nie ma już w niej nic do odkrycia? Właściwie przyzwoicie nie została opisana w ogóle. | Z książki: Łańcuch HISTORII, str.456 Paweł Piotr Wieczorkiewicz Studia i publicystyka Opracowanie Justyna Błażejowska Posłowie Sławomir Cenckiewicz Pamięci Profesora Pawła Piotra Wieczorkiewicza (1948-2009)
- Czy najnowsza historia Polski została już w całości opisana? Nie ma już w niej nic do odkrycia?
Wręcz przeciwnie. Właściwie przyzwoicie nie została opisana w ogóle. Jest w niej nadał wiele niewyjaśnionych zagadek i tajemnic. Wiele poglądów i teorii, w które wszyscy głęboko wierzymy, nie ma nic wspólnego z prawdą. W dużej mierze to wina polskich historyków, o których - mówię to z bólem - mam bardzo złe zdanie. To grupa osób o bardzo zachowawczym sposobie myślenia. Nie są w stanie wyobrazić sobie, że w rzeczywistości mogło być inaczej, niż im się wydaje. A poglądy i teorie wyrabiali sobie, czytając prace swoich poprzedników pracujących w warunkach komunistycznego zniewolenia. Polscy historycy to grupa skostniała intelektualnie. Oskarżam polskich historyków o brak wyobraźni i elastyczności, o niemożność oderwania się od schematów. A w pokoleniu 60-latków są to schematy wypracowane w PRL. Wszyscy jesteśmy ich więźniami. Powtarzamy w kółko stereotypowe, błędne sądy i przekazujemy je naszym wychowankom. Środowisku polskich historyków potrzebny jest silny, ozdrowieńczy wstrząs. Może byłby nim proces lustracyjny.
- To jaki powinien być dobry historyk?
Powinien być otwarty na nowe koncepcje. Powinien do badanych problemów podchodzić na nowo, odrzucając wszystko, co napisano w PRL. Powinien stawiać najbardziej szalone tezy i pytania, bo w szaleństwie jest zalążek geniuszu. Praca historyka polega na zadawaniu pytań, a nie powtarzaniu w kółko tych samych odpowiedzi. Mój postulat jest następujący: wymażmy całkowicie całą pisaną historię Polski po 1939 r. i napiszmy ją od nowa!
- Panie profesorze, czym powinni się zająć historycy II wojny światowej?
Przykład pierwszy z brzegu. Grot-Rowecki i jego aresztowanie. Grono historyków zajmujących się Armią Krajową ze względów patriotyczno-dżentelmeńskich do dziś nie ujawnia prawdy o tym, jak generał wpadł w ręce gestapo. A są ślady, które wskazują na osobę bliską córce Grota, jej narzeczonego, który miał to zrobić dla pieniędzy. Mało tego, najrozsądniejsi z oficerów gestapo wcale nie byli zadowoleni z tego aresztowania. To wcale nie był dla nich - tak jak my twierdzimy - „wielki sukces". Zatrzymanie dowódcy AK, a co za tym idzie zamęt i reorganizacja ugrupowania, burzyło bowiem cały system kontroli, jaką Niemcy sprawowali nad podziemiem. - Kontroli?
Mamy dwie legendy podziemia niepodległościowego. Podziemie podczas II wojny światowej i podziemie solidarnościowe podczas stanu wojennego. Przykra prawda jest jednak taka, że jedno i drugie było w 80 procentach rozpracowane przez policje polityczne.
- Dlaczego więc w obu przypadkach nie zlikwidowano tych organizacji ?
Bo każda dobra policja polityczna - a zarówno w SB, jak i w gestapo byli wysokiej klasy fachowcy - uważa, że rozpracowany przeciwnik jest mniej niebezpieczny, bo niczym nie może zaskoczyć. Można go kontrolować, a czasami nawet inspirować jego działania poprzez wkręconą w jego szeregi agenturę (w przypadku „Solidarności" armia TW, których ujawniono w ostatnich latach, to tylko wierzchołek góry lodowej). Rozbicie istniejącej struktury podziemnej poprzez masowe aresztowania powoduje zaś, że przeciwnik podejmuje działalność samorzutną, nieprzewidywalną. A więc z punktu widzenia służb specjalnych bardziej niebezpieczną. Z czasem zaś założy nowe struktury, które trzeba będzie na nowo rozpracowywać. Po co zadawać sobie tyle trudu?
- Tak rozumowali Niemcy w okupowanej Polsce?
Owszem. Poza tym w gestapo znajdowali się też rozsądni ludzie - co nie zmienia faktu, że byli zbrodniarzami - którzy uważali, iż prędzej czy później, gdy do Europy zacznie się zbliżać sowiecki walec, trzeba się będzie z Polakami jakoś dogadać. Pewne niepisane porozumienia i układy zawierano zresztą i wcześniej. Sprowadzały się mniej więcej do tego, że obie. organizacje robią swoje, ale od pewnego poziomu nie robią sobie krzywdy.
- A jak wyglądała kwestia infiltracji AK przez Sowiety?
Obawiam się, że jeszcze gorzej. Sowieccy agenci w szeregach polskich władz i polskiej armii podziemnej mieli wielkie wpływy. Wykorzystywali to, że AK z czasem zaczęła skręcać mocno w lewo. Polskie podziemieostatecznie nie podjęło w końcu działań zgodnych z niemieckimi interesami, ale z sowieckimi. Choćby nieszczęsna operacja „Burza" z powstaniem warszawskim na czele. Na powstaniu zyskała tylko jedna strona - Sowiety. Należy sobie zadać pytanie, czy Stalin mógł, a jeżeli tak, to w jaki sposób, wpłynąć na to, że Warszawa akurat 1 sierpnia 1944 r. stanęła do walki. Odpowiedź na to pytanie mogłaby się okazać szokująca. - Wstydliwą dla podziemia sprawą jest chyba również kwestia jego budżetu.
O tak, to bardzo niewygodny temat. Z Londynu szedł do kraju strumień pieniędzy. Znaczna ich część była jednak wydawana na cele prywatne, czyli po prostu defraudowana. Kolejna część trafiała zaś do kas rozmaitych partyjek, koterii i grupek. A kto w podziemiu miał pieniądze - rozdawał karty.
- W Polsce mamy również tendencję do robienia bohaterów z ludzi, którzy na to nie bardzo zasługują.
Wiem, do czego pan pije - Sikorski. Rzeczywiście nie był to mąż stanu. Sytuacja, w której się znalazł, znacznie go przerosła. Abstrahując od tego, kto i dlaczego go zabił, jako premier i naczelny wódz nie zdał egzaminu. Ale i wcześniej miał poważne grzechy na sumieniu. Mam o nim bardzo negatywne zdanie. Myślę, że w okresie międzywojennym był agentem francuskim, a przynajmniej tak się zachowywał, jakby nim był. Działał na szkodę państwa polskiego i jako taki powinien zostać prawomocnie skazany. Udzielał Francuzom bardzo wyczerpujących informacji o polskim wojsku, w 1938 r. skłonny był te same informacje przekazać Czechom. Naciskał na Francuzów, żeby żądali dymisji Becka. Zachowywał się niezbyt pięknie.
- A Anders?
Anders również nie był postacią bez skazy i mało nadaje się na bohatera narodowego. W 1941 r. na Łubiance mówił NKWD wszystko, co chciała usłyszeć...
- Sugeruje pan, że był agentem Stalina lub szedł mu na rękę?
No cóż, po owocach ich poznacie. Anders zrobił trzy rzeczy. Najpierw wyprowadził we właściwym momencie wojsko z Sowietów. Proszę sobie wyobrazić, że armia Andersa bije się na froncie wschodnim w kwietniu 1943 r. Niemcy ogłaszają przez radio, że odkryli masowe groby w Katyniu. I co, Polacy nadal biją się u boku bolszewików? Oczywiście nie. Armia Andersa natychmiast przeszłaby na stronę Niemiec. Wyobraża pan sobie taki zwrot? To by mogło storpedować plany Stalina. Potem Anders bezsensownie skrwawił wojsko pod Monte Cassino, najbardziej ideowy, antysowiecki element. A na końcu zrobił wszystko, żeby nikt z Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie nie wrócił do kraju.
- Ale w ten sposób ocalił ich przed kazamatami UB.
Oczywiście. Ale to było także na rękę komunistom i Stalinowi. Bo gdyby mieli w okupowanej Polsce ze 150 tysięcy żołnierzy z Armii Polskiej na Zachodzie, to sowietyzacja naszego kraju mogłaby natrafić na znacznie większe problemy. W roku 1956 żywioł ten - zakładam, że co najmniej połowa by przetrwała - mógł się okazać decydujący. Nacisk z ich strony na konfrontację z Sowietami mógłby być tak silny, że Chruszczow by się jednak zawahał i nie przysłał do Polski armii radzieckiej. W takiej sytuacji być może już w 1956 r. mielibyśmy rok 1989. Przecież kadra niepod-ległościowa była w Polsce tak przetrzebiona i wyczerpana, że rok 1956 robili właściwie komuniści. Plus niedobitki AK, które nie były w stanie opracować własnej koncepcji politycznej. Gdyby do akcji wkroczyliandersowcy, historia mogłaby się potoczyć inaczej.
- Panie profesorze, czy w swoich analizach nie przecenia pan roli tajnych agentów i służb?
Historyk, który mówi krytycznie o tak zwanej spiskowej teorii dziejów, jest historykiem niepoważnym, hołdującym historii dla idiotów lub prostaczków, którzy wierzą w to, co widzą w telewizji i czytają w gazetach. Jest bowiem historia prawdziwa i historia medialna, fasadowa. Ta prawdziwa w dużej mierze toczy się za kulisami. A za nimi działają przede wszystkim tajne służby.
- W Polsce także?
Oczywiście. Weźmy choćby sprawę wyjazdu Michnika do Moskwy w 1989...
- Nie sugeruje pan chyba, ze Michnik był agentem?
Agentem nie był. Był natomiast potężnym graczem, działającym właśnie za kulisami. W 1989 r. pojechał do Związku Sowieckiego, aby dogadać się z tamtejszymi towarzyszami ponad głową Jaruzelskiego. Był zbyt inteligentnym, zbyt ambitnym człowiekiem, żeby nie dojść do wniosku, że sam III RP nie zbuduje i nie zrealizuje swoich koncepcji. Dlatego próbował podjąć współpracę z Moskwą, ale podkreślam - nie była to współpraca natury agenturalnej, tylko rodzaj gry politycznej. Michnik tłumaczył to sobie zapewne mniej więcej tak, że idzie z tymi progresywnymi, liberalnymi towarzyszami spod znaku Gorbaczowa, żeby poprawić komunizm. Hasło Michnika i Gorbaczowa było przecież takie samo: socjalizm z ludzką twarzą.
- Jakie tajemnice kryją dzieje służb specjalnych PRL?
Tysiące tajemnic! W tej sprawie naprawdę mało wiemy. Choćby -wydawałoby się szalona - sprawa tak zwanychmatrioszek, czyli agentów podstawianych do armii Andersa czy później Berlinga. To jest mniej więcej to samo, co pokazano w „Stawce większej niż życie". Zamiana Kowalskiego na podobnego do niego Iwanowa. Uczono faceta języka polskiego oraz biografii osoby, którą miał zastąpić. Sprawę tę pierwszy raz poruszył Piotr Jaroszewicz. Zaraz potem został zamordowany. Niewykluczone, że dotknął problemu, który jeszcze w 1992 r. był tak newralgiczny dla rosyjskiego wywiadu, że trzeba go było uciszyć.
- Kto mógł być taką matrioszką?
Być może Bierut, a może nawet Jaruzelski. Nic pewnego na ten temat nie wiadomo. Są tylko pewne przesłanki.
- Brzmi to mało prawdopodobnie.
No cóż, warto by to jednak zbadać. 30 lat temu jeden z najważniejszych generałów Wojska Polskiego, zastępca szefa Sztabu Generalnego, na spotkaniu z elewami szkoły oficerskiej po kolejnym toaście zaczął przemawiać płynnie po rosyjsku. To wzbudziło pewną konsternację. Generał zauważył, co się stało i się zmieszał: „Wiecie, ja z żoną tak rozmawiam w domu i zapomniałem się" - zaczął się tłumaczyć. Nigdy nie poznamy w pełni historii PRL - zwracał na to uwagę Edward Ochab w rozmowie z Teresą Torańską - dopóki nie będziemy wiedzieli, kto w kierownictwie politycznym, jak się wyraził Ochab, był „ich", a kto był „nasz".
- Myślę, że wszyscy, niezależnie od tego, jakim językiem mówili, byli „ich"...
To prawda. Ale mimo wszystko polscy komuniści mieli jakąś większą lub mniejszą - na ogół mniejszą - przestrzeń do samodzielnego działania. Ciekawe jest, jakie były relacje między sowiecką a polską bezpieką. Jakie wzajemne zależności? Czy UB, a potem SB było bezpośrednio, niemal z urzędu, podporządkowane NKWD i KGB, czy też polecenia wydawano jakimiś nieformalnymi kanałami? Jaką rolę w tym procesie odgrywała partia? Czy służby ją omijały, czy też miała coś do powiedzenia? To bardzo ciekawa siatka wzajemnych zależności, o której wiemy bardzo mało. A przecież policja polityczna odegrała główną rolę w spektaklu zwanym PRL. Niewykluczone, że wszystkie tak zwane wydarzenia, do których dochodziło w PRL, były prowokacjami służb. Poznań '56, Grudzień '70, Czerwiec '76, a wreszcie Sierpień '80. W każdym z tych wypadków jest to bardzo prawdopodobne. My teraz budujemy wokół tamtych wydarzeń patriotyczne ołtarze, a rzeczywistość mogła być zupełnie inna. Tak samo można zresztą postawić hipotezę, że powstanie listopadowe było prowokacją, a powstanie styczniowe to już z pewnością.
— Czy są na to jakieś dowody?
Jest mnóstwo przesłanek. Na przykład Radom '76. Rozmawiałem ostatnio z jednym z wysokich radomskich funkcjonariuszy partyjnych z tego okresu. I on nagle zadał mi takie pytanie: czy nie zwróciło pańskiej uwagi to, żetrzonem wystąpień była załoga Waltera, zakładów produkujących sprzęt wojskowy, w których 25 procent ludzi było na etatach kontrwywiadu, a cała reszta była w zasadzie zmilitaryzowana? Cała kadra tych zakładów, łącznie ze zwykłymi robotnikami, składała się z najbardziej zaufanych ludzi! I oni by się nagle zbuntowali? Mój rozmówca przeglądał potem wraz z radomskimi milicjantami zdjęcia z zamieszek i okazało się, że najbardziej agresywni przywódcy tłumów to były osoby w Radomiu nigdy wcześniej nie widziane. To samo powtórzyło się później w Gdańsku.
- Rozumiem, że skłania się pan do tezy, że upadek komunizmu był operacją służb specjalnych?
Tak. Wiele źródeł wskazuje, że była to gigantyczna, przemyślana i kontrolowana operacja. W szczegółach oczywiście mogła się wymknąć spod kontroli, bo każda taka akcja ma swoją dynamikę. Ale ostatecznie wszystko się udało. Celem służb było bowiem zachowanie kontroli nad finansami podczas transformacji ustrojowej. Następnie zaś dzięki tym pieniądzom oraz powiązaniom i doświadczeniu przejęcie kontroli nad państwami byłego imperium i nowo powstałą Rosją.
- Dlaczego komunistyczne służby miałyby coś takiego zrobić?
KGB doszło do wniosku, że należy położyć kres istnieniu pasożyta, za jaki uważało partię. Przecież organizacja ta stała się całkowicie zbędnym czynnikiem. Służby były tak potężne, że za pomocą zakulisowej gry mogły doskonale same kontrolować imperium. Mieć władzę i zarabiać pieniądze. Aby to jednak osiągnąć, trzeba było usunąć komunistów. Już wcześniej ludzie, którzy kierowali bezpieką - Jeżow, Beria i inni - próbowali zrobić mniej więcej coś podobnego. Stalin, a później Chruszczow potrafili się jednak obronić. -Jeżeli przyjąć pana tezę, to jak ta operacja przebiegała w Polsce?
Rezydent sowieckiego wywiadu w Polsce gen. Pawłow - notabene jeden z najmądrzejszych ludzi w KGB - w swoich pamiętnikach pisał, że już w połowie lat siedemdziesiątych dostał polecenie z Moskwy, żeby nie budować już agentury sowieckiej w partii władzy. Nie miało to już sensu. Kazano mu wziąć się do opozycji, która być może kiedyś przejmie władzę. Agentura umieszczona wewnątrz „Solidarności" zostaje odpowiednio poinstruowana, służby rozgrywają swoją partię. A potem już idzie samo: Okrągły Stół, wybory, wyprowadzenie sztandaru PZPR i utworzenie nowego układu. Z ludźmi bezpieki na górze, a właściwie w cieniu. Czyli to, o czym mówiłem: fasadowa historia i prawdziwe fakty, o których zwykły śmiertelnik nic nie wie. Dzisiejsze partie polityczne mogą być nie tylko zinfiltrowane, ale nawet stworzone przez sowiecki, a później rosyjski wywiad. I nie muszą to być partie lewicowe.
- Czyli służby naszego wschodniego sąsiada nadal działają na wielką skalę w naszym kraju?
To były i są najlepsze, najbardziej sprawne służby na świecie. Służby, które łączą bezwzględność z wielkimi koncepcjami i potrafią patrzeć daleko do przodu. Jak pisał Bułhakow: dokumenty nie płoną. Wszelkie palenie akt to zwykły teatr. Niszczy się zawsze jakieś duplikaty, bezwartościowe kwity administracyjne i tym podobne rzeczy. To, co najważniejsze, to, co ma prawdziwe znaczenie - zawsze się zachowuje. W przypadku PRL - w Moskwie.Nie jest tajemnicą, że kopie akt polskiej bezpieki szły do Moskwy. Oni mają wszystko i dzięki temu do dziś kontrolują wielu agentów. Agentury tej prędko nie odkryjemy. Dopiero teraz, po 60, 70 latach z trudem dokopujemy się do prawdy o agenturze sowieckiej w II RP. Ale warto mieć świadomość, że tacy ludzie u nas działają. I to na najwyższych szczeblach. Należy o tym pamiętać zawsze, gdy dochodzi do jakichś konfliktów czy sporów polsko-rosyjskich. Należy wówczas uważnie wsłuchać się w debatę publiczną: artykuły prasowe, wypowiedzi polityków. Od razu widać, kto reprezentuje rosyjski punkt widzenia.
Rozmawiał Piotr Zychowicz Źródło: „Rzeczpospolita" 27.03.2009. „Ośrodki decyzyjne” http://www.rp.pl/artykul/107684,283042_Napiszmy__historie_Polski_od_nowa__czesc_1_.html
http://wyszperane.nowyekran.pl/post/84629,napiszmy-historie-polski-od-nowa |
5623 odsłony | średnio 4,3 (4 głosy) |
Tagi: historia, Paweł Piotr Wieczorkiewicz. Re: Napiszmy historię POLSKI od nowa | | | Paweł Tonderski, 2013.02.09 o 15:18 | Nie zgadzam się z zarzutem o tym, że Anders kolaborował z Sowietami, ta sprawa była już wielokrotnie wałkowana. Anders za to miał inną wadę, lubił zbytnio piękne kobiety. :))) Na Łubiance każdy by powiedział to czego sobie zażyczyli Sowieci, no może przesadziłem, ale naprawdę wydaje się mnie, że profesor Wieczorkiewicz na pierwszym przesłuchaniu wyśpiewał by im wszystko i to bez zbytniego oporu, tak jak i bez zbytnich starań przesłuchujących w tym względzie.
Poza tym, potem Anders wyciągając z sowieckich rąk ponad 100 tysięcy Polaków - całych rodzin, w tym ok. 10 tysięcy żydów, odkupił swoje domniemane i przez nikogo nieudowodnione winy.
Takie zarzuty względem Andersa o zdradę Polski sformułowano w Londynie, jednak nigdy takiej zdrady mu nie udowodniono i nie ma na to żadnych dokumentów ani archiwalnych dowodów.
Myślę, że jakby Rosjanie mieli w swoich rękach taki dowód, to zaraz po zakończeniu II wojny światowej, o tym by w taki czy inny sposób poinformowali Polaków i opinię światową, tak aby tym oświadczeniem Andersa w oczach Polaków skompromitować, a przecież to właśnie Anders po wojnie organizował m. in. w Hiszpanii zalążki polskiej armii, która miała wziąć udział w wyzwalaniu Polski, to przy Andersie działała polska konspiracja i ludzie wysyłani do okupowanej przez sowietów Polski, ale także polska patriotyczna emigracja. Natomiast przez wiele lat w Polsce wielu Polaków w osobie generała Andersa oczekiwała i miała nadzieję na szybkie odzyskanie niepodległości.
Czyżby Sowieci nie wykorzystali tak doskonałej okazji do tego, aby tego człowieka zdyskredytować i skompromitować o oczach Polaków, tak aby dzięki temu podciąć morale wśród Polaków?
***
Sprawa wydania w ręce gestapo generała Grota Roweckiego też już była wałkowana i jest znana, żadna córka ani jej chłopak, tylko troje żydów działających przy KG AK, którzy okazało się potem, że byli podwójnymi agentami gestapo i NKWD.
I to był jednak wielki sukces dla Niemców, a wielka strata dla Polski, po nim przyszedł na to stanowisko kompletny dyletant wojskowości Bór-Komorowski, który doprowadził do Akcji Burza, której uwieńczeniem było powstanie warszawskie, oraz wcześniejszy jego rozkaz o walce jednostek i zgrupowań AK przy boku Armii Czerwonej... Nasz polski wywiad też dosyć dobrze infiltrował Niemców, to oczywiste, że podczas wojny dochodzi do gry wywiadów.
Po aresztowaniu generała Grota trzeba było w polskim podziemiu w jego strukturach wszystko od nowa odtwarzać, nie przeprowadzono tego w zasadzie do końca aż do wybuchu Akcji Burza. Moim zdaniem trzeba brać i analizować to zagadnienie od tej strony, bo przecież, jeżeli byłaby tak dobrze AK przez gestapo i Abwerę rozpracowana, to byłoby o wiele więcej wpadek i aresztowań w szeregach żołnierzy AK, nie mówiąc już o rozbijaniu oddziałów partyzanckich, do których dochodziło na terenie Polski okupowanej przez Niemców niezmiernie rzadko, z winy zdrady lub działania niemieckiego wywiadu.
A przecież właśnie na terenie okupowanej Polski działała największa armia podziemna, mieliśmy pod przysięgą więcej ludzi niż Chińczycy, i z tego właśnie powodu, niemiecki okupant musiał na terenie Polski cały czas trzymać pod bronią kilkanaście dywizji niemieckich, których nie mógł wykorzystać gdzieś indziej, na przykład w Północnej Afryce czy na Froncie Wschodnim. To chyba jednak nie było w interesie niemieckiego okupanta, aby wiedzieć i nie likwidować polskiego podziemia. W interesie niemieckim moim zdaniem było jak najszybsze rozbicie polskiego podziemia patriotycznego na terenie Polski.
Za przypadkami zdrady ludzi działających w szeregach polskiego podziemia stali przede wszystkim polscy żydzi, którzy kolaborowali z Niemcami lub byli na usługach GL i NKWD, a którzy byli przyjmowani w szeregi AK albo znali tych Polaków jeszcze sprzed wojny. W odróżnieniu od taktyki prowadzonej w tym względzie w szeregach NSZ, w szeregi NSZ wprowadzono tylko Polaków i na dodatek ludzi, których znało się od dziecka, przysięgę składano bardzo często na terenie Kościołów i zakonów, a przysięgę przyjmował ksiądz, który przysięgającemu dawał chrzest, był przy jego pierwszej komunii, bierzmowaniu, ewentualnie przy ślubie, istniała bardzo mała możliwość przeniknięcia w szeregi NSZ agentów i zdrajców. NSZ-e nie były finansowane z pieniędzy pochodzących z Londynu. :))))
W AK ludzie często po zrzucie na teren Polski lub po wejściu w szeregi AK mieli zakaz kontaktowania się z najbliższą rodziną albo działali w zupełnie innym terenie niż mieszkała jego najbliższa rodzina, w miastach inna dzielnica.
Czyżby generał Grot Rowecki działając w konspiracji, pełniąc obowiązki dowódcy całego AK spotykał się ze swoją córką, która zawsze w takim przypadku, istnieje takie ryzyko, może być pod obserwacją niemieckiego wywiadu?
Przecież AK działało na zasadzie tzw. "piątek" tylko jeden z piątki znał tylko jednego człowieka z następnej piątki, najczęściej jednak ci ludzie nie znali swoich prawdziwych nazwisk, ani skąd pochodzili, i gdzie mieszkali przed wojną, o takich sprawach nie rozmawiano nawet z żoną, matką czy ojcem, za to groziła śmierć z wyroku PPP,i przy tym takim gadaniem bez potrzeby ryzykowało się życiem swojej najbliższej rodziny, dzięki takiemu postępowaniu groziła tym ludziom dekonspiracja.
Dlatego też Niemcy często po aresztowaniu kogoś z rodziny, który działał w konspiracji, potem dzięki temu, że rodzina nic nie wiedziała o konspiracyjnej działalności zatrzymanego syna czy córki, rodzinę aresztowanego zwalniali z aresztów, czy nawet wypuszczano z Pawiaka albo zwalniano ich z niemieckich obozów koncentracyjnych...
Tutaj wyjątkiem w AK są grupy Kedywu, one działały w podobny sposób jak jednostki NSZ, tam ludzie znali się najczęściej od małego, od czasów szkolnych, przeniknięcie w ich szeregi było naprawdę bardzo trudne. :)))))
Mam wielki szacunek dla historycznej wiedzy, którą posiada profesor Wieczorkiewicz, ale o konspiracji i działaniu polskiego podziemia pan profesor wydaje się z tego co pisze, że jednak ma małe pojęcie albo po prostu na opisaniu przez siebie nowej historii o polskich bohaterach wojennych chce sobie dzięki tym rewelacjom trochę dorobić do emerytury. :)))) To prawie tak samo, jak obecnie żydzi, którzy chcą sobie zawłaszczyć historię życia rotmistrza Pileckiego, na którym chcą sobie zarobić. :))))
To wszystko właśnie, co wymieniłem powyżej było powodem tego, że dowództwo NSZ nie weszło całkowicie w scalenie z AK, ponieważ wywiad NSZ zdawał sobie doskonale z tego sprawę, że KG AK była infiltrowana przez agentów gestapo i NKWD, inaczej przez żydostwo, do którego struktury polityczne i wojskowe wywodzące się z przedwojennego ruchu narodowego nigdy nie miały pełnego zaufania.
Do scalenia jednostek narodowych z AK dochodziło bardzo często pod przymusem, polskim narodowcom często nie pozostawiano żadnego innego wyboru. Było tak, że albo się przyłączacie do AK albo będziecie renegatami i zdrajcami Polski, i będziemy was tak samo traktowali jak okupantów Polski. A wtedy by się polała polska krew w bratobójczej walce, a do tego polscy narodowcy i nacjonaliści nigdy nie chcieli dopuścić.
Na ten temat po wojnie pisał w swoich wspomnieniach Bolesław Piasecki, na temat scalenia jego jednostki z AK, połowa jednostek walczących w powstaniu warszawskim, to były jednostki narodowców scalonych z AK w 1943 roku. | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Napiszmy historię POLSKI od nowa | | | Hanys, 2013.02.09 o 15:29 | Witam. Prof. Wieczorkiewicz nie musi dorabiać sobie do emerytury, bo on już nie żyje - to po pierwsze.
A po drugie: jeśli chodzi o gen. Andersa, to on chyba niczego nie odkupił, a wręcz zmarnował. Wg mojej wiedzy "zmarnował" (=poświęcił bez sensu) krew polskich żołnierzy pod Monte Cassino i za to ja osobiście go nie lubię. | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Napiszmy historię POLSKI od nowa | | | Paweł Tonderski, 2013.02.09 o 15:40 | Wojna to poświęcanie swoich podwładnych, przed Polakami szczyt Monte Casino i inne w tym regionie próbowali zdobyć i inni, tak więc inni też w tym przypadku szafowali życiem swoich ludzi? Nie słyszałem takich zarzutów względem innych generałów?
Ktoś wydaje rozkaz do ataku, a jego żołnierze giną. | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Napiszmy historię POLSKI od nowa | | | Hanys, 2013.02.10 o 13:59 | Ktoś wydaje rozkaz do ataku, a jego żołnierze giną.
Jakie to wszystko proste.
Gen. Anders, gdyby był prawdziwym dowódcą i patriotą, wcale nie musiałby poświęcać życia tysięcy swych żołnierzy w bezsensownym szturmie na ruiny klasztoru Monte Cassino. Zresztą odradzano mu to, ale on zdaje się chciał się wylansować. To, że postąpił jak ostatni kretyn, jednoznacznie udowadnia fakt przerwania linii obronnych Gustawa manewrem oskrzydlającym przez marokańskie jednostki pod dowództwem gen. francuskiego Alphonse Juin'a (nota bene przestępcy wojennego, który podobnie jak wielu innych dowódców francuskich jak np. gen. Leclerc, nigdy nie stanął przed sądem za popełnione zbrodnie wojenne). Temat Monte Cassino jest bardzo drażliwy ze względu na aspekt patriotyczny, ale ja chyba już dojrzałem do tego, by o tym napisać dokładniej - może w chwili wolnej o tym napiszę jakąś notkę, chyba, że Pan mi to odradzi. Pozdrawiam | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Napiszmy historię POLSKI od nowa | | | Paweł Tonderski, 2013.02.10 o 14:18 | Niestety tak jest we wojsku, to nie jest zabawa z patykiem w podchodach.
Jest wiele wypowiedzi generała Andersa, po wysłuchaniu których jasno można stwierdzić i to widać, że generałowi Andersowi nie była obojętna ta polska krew, która została przelana w czasie, gdy II Korpus Polski atakował szczyt Monte Cassino. Jego całe życie wskazuje, że był oddany sprawie polskiej, chociaż miał korzenie niemieckie. Można w jego przypadku mieć do niego pretensję o to, co uczynił z Bund-owcami, którzy zdezerterowali z jego armii w Palestynie i można mieć też pretensję o to jeżeli chodzi o jego prywatne wybory dotyczące kobiety, z którą postanowił spędzić swoje życie. Przypominam generał Anders zdecydowanie był przeciwnikiem rozkazu o wybuchu w Warszawie Powstania Warszawskiego, to nie mógł być agent Sowietów. :)))))
Generał Anders w swoim testamencie zażyczył sobie, aby jego ciało zostało pochowane obok jego żołnierzy na cmentarzu znajdującym się pod szczytem Monte Cassino. Moim zdaniem nikt, kto by się nie utożsamiał z tym miejscem i z tymi ludźmi, którzy oddali tam swoje życie nigdy, by czegoś takiego sobie nie zażyczył po swojej śmierci.
Pana zarzuty względem generała Andersa są w tym przypadku pozbawione całkowicie sensu. | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Napiszmy historię POLSKI od nowa | | | Paweł Tonderski, 2013.02.10 o 15:31 | Broni pan tez postawionych przez nieżyjącego profesora Wieczorkiewicza w sprawie generała Andersa, a to chyba oznacza, że pan się z tym niepochlebnym zdaniem na temat gen. Andersa zgadza? Zresztą pan napisał w jednym ze swoich komentarzy, że pan nie lubi Andersa za Monte Cassino. Czyż nie? | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Napiszmy historię POLSKI od nowa | | | Hanys, 2013.02.10 o 17:22 | Proszę przeczytać tylko ostatnie zdanie z tego artykułu: www.racjonalista.pl o tym, że Niemcy ze wzgórza Monte Cassino w końcu SAMI się wycofali, bo (kolorowi) Francuzi obeszli ich od tyłu. Potem nastąpiły masowe gwałty kolorowych żołnierzy na miejsowej ludności płci żeńskiej i męskiej, a potem "powtórka z rozrywki" po zajęciu niebronionego Rzymu.
Całą sprawę bałamucenia polskich żołnierzy przez dowódców dobrze byłoby rozpatrzyć w szerszym kontekście. Początek inwazji Aliantów w Sycylii to czerwiec 1943, desant na Płw. Apeniński to wrzesień 1943, a inwazja w Normandii to czerwiec 1944. Już choćby tylko zestawiając te daty (różnica prawie roku!) widać, że Aliantom chyba nie za bardzo zależało na szybkim wejściu do Niemiec od strony Włoch. | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Napiszmy historię POLSKI od nowa | | | Paweł Tonderski, 2013.02.10 o 19:01 | Racjonalistę mam czytać, ten lewacki, antypolski i antykatolicki ściek? Przecież to jest jeden z najbardziej lewackich i antypolskich portali w blogosferze. :)))))
Panie hanys, generał Anders był podporządkowany pod dowództwo angielskie albo amerykańskie i wykonywał ich rozkazy o ogólnym ataku w dolinie Liry, a dokładnie na odcinku szczytu Monte Cassino. Przed tym jednak, gdy Polacy z II Korpusu Polskiego zaczęli walczyć o Monte Cassino i inne w tej okolicy, ten szczyt próbowali zdobyć tzw. Wolni Francuzi (Marokańczycy i Algierczycy!), Amerykanie, Anglicy, Hindusi, Nowo Zelandczycy i Kanadyjczycy... których łącznie zginęło w walce o Monte Cassino około 4 tysięcy...
Tak, tak, ostatnio czytałem, że to Francuzi zdobyli Monte Cassino, to w ogóle waleczny naród, najlepiej gdy za nich walczą Marokańczycy, Algierczycy i Polacy...
Przy zdobywaniu szczytu Monte Cassino przez Polaków zginęło tam ok. 1000 Polaków, natomiast w Bitwie pod Lenino zginęło ponad 1600 Polaków, po prostu Polacy w tej bitwie zostali przez Niemców zdziesiątkowani. Nikt tego nie nazywa krwawą łaźnią i wysyłaniem Polaków na pewną śmierć, chociaż działania prowadzone pod Lenino były przeprowadzane w zupełnie innym regionie i terenie, nieporównywalnie łatwiejszym do zdobycia niż góry w okolicach Monte Cassino i samych ruin zakonu znajdującego się na tym szczycie...
Czy pan wie, co to było zdobycie Monte Cassino, to jest cały region w którym znajdują się liczne szczyty, w tym najwyższy z nich Monte Cassino? W ogóle walki we Włoszech były bardzo krwawe i zacięte, ponieważ zawsze w takim terenie jest łatwiej się bronić niż atakować. | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Napiszmy historię POLSKI od nowa | | | Hanys, 2013.02.10 o 19:23 | Niemcy w ogóle nie planowali z Monte Cassino robić punktu oporu w ramach linii obronnej Gustawa, to po pierwsze. Czy informacje na ten temat można znaleźć w "Racjonaliście" czy na jakiejś innej, dajmy na to, libertyńskiej stronie, nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Ważne, aby informacja była rzetelna, a kto ją zredagował, nic mnie nie obchodzi, ponieważ nie mam klapek na oczach, jak koń.
Dopiero po kilkakrotnym barbarzyńskim zbombardowaniu klasztoru przez Amerykanów, Niemcy obsadzili bezużyteczne ruiny swoimi ludźmi. Przed bombardowaniami żołnierzom niemieckim dowództwo zabraniało wstępu do klasztoru. Mało tego, Niemcy pomogli zakonnikom ocalić większość ogromnych zbiorów książek i dzieł sztuki. Wiedząc do czego zdolni są Jankesi, wywieźli je ciężarówkami pod Rzym, i ta akcja wcale nie trwała jeden dzień, ale cały miesiąc. Po wojnie niemieckiego dowódcę odpowiedzialnego za ewakuację bezcennych zbiorów, który odsiedział coś koło roku w więzieniu anglosaskim, zakonnicy zaprosili do siebie i ugościli prawdziwie po cesarsku jadłem i napitkiem.
Przy okazji tej pogawędki coś mnie tknęło i zacząłem bardzo uważnie przyglądać się jednej z fotografii ruin klasztoru. Wcześniej w ogóle na to nie zwróciłem uwagi. Na zdjęciu widać rumowisko i częściowo zniszczony słup/filar, a na nim freski przedstawiające jakieś herby, chyba papieskie, bo pod jednym z nich, z kluczami Piotrowymi, jest napis PIVSPPX, a na dwóch innych tuż obok widać jak wół krzyże dwuramienne (prawosławne!). Co krzyże prawosławne robiły w klasztorze włoskim? Nigdy bym sie nie spodziewał, że rozmawiając o Monte Cassino, wypatrzę tam resztki prawosławia(???). Pozdrawiam. | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Napiszmy historię POLSKI od nowa | | | Hanys, 2013.02.10 o 19:41 | Zacytuję słowa (arcy-)opata Diamare z jego zeznań złożonych po wojnie: "Ich erklaere wahrheitsgemaess, dass sich zu keinem Zeitpunkt deutsche Soldaten innerhalb der Mauern des geheiligten Klosters Monte Cassino befunden haben".
Janusz Piekalkiewicz, Die Schlacht von Monte Cassino, Bastei Luebbe, Bergisch-Gladbach 1982, str.139
Tłumaczenie: "Oświadczam zgodnie z prawdą, że żołnierze niemieccy w żadnym czasie nie przebywali w murach świętego klasztoru Monte Cassino". Koniec cytatu. | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Napiszmy historię POLSKI od nowa | | | Paweł Tonderski, 2013.02.10 o 19:55 | Proszę pana, ale kto panu mówi, że Niemcy zajęli ten klasztor albo, że chcieli go wykorzystać do walki - do obrony?
Poza tym, z tego co ja wiem, to jednak Niemcy weszli na teren klasztoru, jednak dopiero po zbombardowaniu go przez amerykańskie lotnictwo bombowe.
Monte Cassino to pewien symbol, najwyższy szczyt w tym paśmie górskim, który górował nad innymi szczytami, tam były jednak fortyfikacje i kamienne dwuosobowe stanowiska ogniowe, moździerzy, artylerii, karabinów maszynowych, i grup szturmowych niemieckich komandosów, które jednego dnia były przez Polaków zdobywane obsługa zabijana, ale po odejściu Polaków po ich odparciu przez Niemców, zaraz po tym te stanowiska przez Niemców były ponownie obsadzane. :))) | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Napiszmy historię POLSKI od nowa | | | Piotr Świtecki, 2013.02.10 o 19:33 | Racjonalistę mam czytać, ten lewacki, antypolski i antykatolicki ściek? Przecież to jest jeden z najbardziej lewackich i antypolskich portali w blogosferze.
Pawle, na marginesie i ogólnie: niestety czasem trzeba. W rękawiczkach i masce, ale jednak. ;-/
Pozdrawiam! | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Napiszmy historię POLSKI od nowa | | | Hindukusz-Milena, 2013.02.10 o 20:49 | Bardzo interesujące spojrzenie na naszą historię.
Wywiad z śp.profesorem wnosi coś nowego, pobudza do myślenia.
Należy myśleć o przyszłości Polski w oparciu o analizę szczegółowych faktów i rozważania typu co by było gdyby.
Inaczej poruszamy się w kwestiach politycznych jak we mgle.
Jestem przeciwko stawianiu postaci historycznych na piedestałach bez możliwości przeprowadzenia konstruktywnej krytyki ich działań.
Generał Anders był wspaniałym dowódcą i patriotą (przy tym bardzo męski i superprzystojny)ale to nie znaczy, że nie należy zastanowić się czy miał realne szanse postąpić inaczej gdy jeszcze był w ZSRR. | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
Re: Mati - w rewanżu pląsy arabsko-żydowskie | | | Hanys, 2013.02.25 o 22:20 | Żaden.
Mam dobry humor, więc zażartowałem.
Za podane linki b.dziękuję. Część filmu o starych literkach, które do złudzenia przypominają alfabet Etrusków (tj. Rusków!) już obejrzałem, choć to chyba jest jakaś kaszanka popularnonaukowa, a nie rzetelny dokument. Np. miasto Archaim na dalekiej Syberii wspomniane razem z angielskim Stonehenge - mimo iż Archaim wg mojej wiedzy wcale nie pochodzi z "epoki brązu", lecz z XVIII wieku. Albo jakieś dziwne związki między sanskrytem a kulturą "proto-indyjską" - mimo iż jeszcze w XIX wieku przez uczonych często był podnoszony temat przedziwnej zbieżności leksykalnej, powiem to wprost, między językiem ruskim a sanskrytem, a teraz to cicho sza. Istnienie języka pisanego starosłowiańskiego przed Cyrylem i Metodym - to też oczywista oczywistość dla ludzi myślących, a tutaj w tym filmie robi się z tego jakieś wielkie aj waj. Poza tymi akcentami, które mnie rażą, jest w tym filmiku jednak także sporo ciekawych spostrzeżeń wypowiadanych przez tą panią stojacą na tle pięknych rzeźbionych okiennic, o których po raz pierwszy się dowiedziałem. Film oczywiście zgram i potem na spokojnie dokładnie przeanalizuję. Jeszcze raz za linki dziękuję :) | zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć |
|
|
|
|