Ten blog znajduje się w serwisie Polacy.eu.org
Dowiedz się więcej »
Jeden przeciwko wszystkim
 
strona główna · działy · tagi · o autorze · szukaj · Polacy.eu.org  
 

Nauka2014.03.17 19:29

UKF, TV, IR, GPS i pseudosatelity …

 
 

Długo zastanawiałem się nad tym tytułem, ażeby nikomu zbytnio nie zamajdanić w głowie. Teraz już wiem: jaki tytuł bym nie wymyślił, i tak zamieszam i namajdanię.


 

FALE RADIOWE
Na przełomie XIX/XX wieku na przekór ostrym sprzeciwom kopernikanistów i dogmatyków świata naukowego, którzy uważali, że fale radiowe mogą z nadajnika dotrzeć tylko do horyzontu, włoskiemu fizykowi i konstruktorowi Guglielmo Marconi, obecnie uważanemu za pioniera telegrafii bezprzewodowej, po raz pierwszy w świecie udało się ustanowić połączenie radiowe na ogromną odległość, przez Ocean Atlantycki z Wielkiej Brytanii aż do Ameryki Północnej.

Marconi ze współpracownikami podczas prób odbioru sygnałów transatlantyckich w grudniu 1901 roku.

Wczesna antena nadawcza systemu Marconiego

Gdy niczym nie zrażony Marconi dopiął swego i nowa technika radiowa zaczęła hulać między kontynentami, nie oglądając się ani na krzywiznę Ziemi ani na wody oceanu, które teoretycznie powinny całkowicie pochłonąć jego fale radiowe, kopernikaniści szybciutko wyciągnęli z tego wnioski i przedstawili światu nowe wytłumaczenie dla całkiem niezrozumiałego do tej pory zjawiska fizycznego, a mianowicie takie, że propagacja fal radiowych na tak duże odległości jest możliwa tylko dlatego, że fale te „podążają” za ugięciem Ziemi, odbijając się po drodze od zjonizowanych warstw atmosfery (tzw. strefa Heaviside'a), działających jak wielkie lustro.

Wytłumaczenie to wygląda mniej więcej tak:

Oczywiście jedna warstwa Heaviside’a na wysokości ok. 80-100 km nad ziemią początkowo całkowicie wystarczała do zamknięcia ust oponentom, jednak po pewnym czasie, gdy u praktyków-krótkofalowców zaczęły pojawiać się nowe wątpliwości, liczbę hipotetycznych warstw refleksyjnych w atmosferze ziemskiej zwielokrotniono i teraz każdy, nawet najbardziej krytycznie nastawiony, osobnik zawsze znajdzie w literaturze fachowej satysfakcjonującą go odpowiedź. A jeśli nie znajdzie, to cóż to za problem, by dodać do tej kolekcji następną lustrzaną warstwę, zakotwiczoną choćby nawet w absolutnej próżni kosmosu, np. na wysokości 2000 km. Przecież i tak nikt tego nie sprawdzi! Patrz np.: https://przesylanieinformacji.wordpress.com/tag/zasieg-cb-radia/

TV-SAT
Burzliwy rozwój radiowych stacji nadawczo-odbiorczych przypadający na okres międzywojenny ośmielił inżynierów i techników do sprawdzenia technicznych możliwości odczytu, przetwarzania i przesyłu obrazu, tj. sygnału wizyjnego, na odległość (telewizja!). W Europie największe chyba osiągnięcia w tej dziedzinie odnotowali Niemcy.
Z internetowej witryny niemieckiego muzeum technik telewizyjnych http://www.fernsehmuseum.info/fernsehen-bis-1945-sendertech.html (akapit: 1929 - Fernsehen in 1.000 km Entfernung) dowiadujemy się, że już w roku 1929 dzięki zastosowaniu fal ultrakrótkich eksperymentalne audycje telewizyjne, początkowo nadawane tylko nocą przez nadajnik w Berlinie-Witzleben można było odbierać z odległości prawie 1000 kilometrów!
F. i B. Parry (Anglia) relacjonowali: „... Odbieraliśmy waszą stację bez żadnych przerw w nocy z dnia 5 na 6 kwietnia o godz. 0:30 do 3:45 i to zdecydowanie lepiej niż londyńską audycję telewizyjną tej samej nocy“. Podobne relacje świadków napływały z Wiednia, Pragi i Zagrzebia.
Jak wolno i mozolnie nowa technika docierała do tępych umysłów dogmatyków i kryptonaukowców, świadczy np. informacja, opublikowana w roku 1935 w niemieckim czasopiśmie fachowym "Funksmau" (nr 41/1935), następującej treści:
"Na górze w pobliżu miasta Marburg, a więc w odległości 365 km od nadajnika radiowo-telewizyjnego Witzleben, udało się odebrać jego program. Jest to tym bardziej zastanawiające, że ta stacja odbiorcza, abstrahując od krzywizny ziemi, jest położona daleko poza zasięgiem pola widzenia odbiornika, ale także dlatego, że między niżej położonymi stacjami nadawczą i odbiorczą znajduje się znaczne podwyższenie terenu (góry Harz)…”

Co ciekawego z tych informacji wynika?

W okresie międzywojennym nikt nie myślał o „telewizji satelitarnej”, na orbicie okołoziemskiej nie krążyły żadne satelity, a telewizję odbierano już na odległość 1000 km! Wprawdzie trudno porównywać tamtą niedoskonałą technikę z obecną bardzo zaawansowaną technologicznie, tym niemniej niezaprzeczalnym faktem jest, że telewizja działała już wtedy na ogromne odległości, absolutnie bez wsparcia z powietrza, tj. bez pośrednictwa krążących nad Ziemią satelitów telekomunikacyjnych.
Ba, w gazetach niemieckich pojawiały się wtedy ponoć także wzmianki o tym, że sygnał wizyjny z terenu Niemiec, dobrej jakości i ostrości, zdołano odebrać w Ameryce Płn. w okolicach Chicago!

IR - Z KOSMOSU
Aby wyrobić sobie ogólny pogląd o falach elektromagnetycznych IR, tj. emitowanych w paśmie tzw. podczerwieni, warto zajrzeć do krótkiego opracowania pt. „Zarys teledetekcji” Zamieszczono w nim m.in. przykłady fotografii satelitarnych, pozyskiwanych przez sensory/skanery satelitów teledetekcyjnych, oraz informacje o wysokościach orbit i czasach rewizyt satelitów NOAA, Landsat, Spot, IRS, Aster, EO-1, Ikonos i QuickBird, od których normalny człowiek może dostać zawrotów głowy.
Po tej lekturze jesteśmy trochę mądrzejsi i chociaż nie możemy jeszcze dorównać naszemu rodakowi Chrisowi Cieszewskiemu (12,9 MB), który po mistrzowsku potrafi zinterpretować grupy pojedynczych pikseli na komercyjnych zdjęciach satelitarnych niskiej rozdzielczości np. znad Smoleńska, to jednak wiemy już z grubsza, jak wygląda powierzchnia Ziemi, fotografowana (oficjalnie) z wysokości 500-800 km przez sensory satelitów w paśmie spektralnym podczerwieni bliskiej i dalekiej.

IR - Z WYSOKOŚCI 7 KM
Weźmy teraz do ręki kamerę fotograficzną na podczerwień i opuśćmy się z wyżyn kosmosu nisko nad Ziemię, na wysokość 7 kilometrów.

Powyższe zdjęcie, opublikowane we „Frankfurter Illustrierte Zeitung” nr 30/1932, zostało wykonane z amerykańskiego samolotu, z wysokości 23000 stóp (ok. 7 km), i wywołane na specjalnej płycie fotograficznej czułej na promienie podczerwone. Pilot uzbrojony w dobrą lornetkę powinien z pułapu 7 km widzieć pod sobą teren, powiedzmy, na odległość kilkudziesięciu kilometrów. Krzywizna Ziemi (przy założeniu długości jej promienia 6366 km) teoretycznie/obliczeniowo powinna umożliwić mu wykonanie fotografii z maksymalnym polem widzenia obiektywu do 296 km i ani trochę więcej! A na przedmiotowej fotografii strzałka pokazuje szczyt góry Mount Shasta w Kalifornii, oddalony od pilota na odległość 331,2 mil angielskich, tj. 532,9 km! Rzeczywista wysokość góry n.p.m. (4300 m) nie ma tu większego znaczenia, gdyż na zdjęciu wyraźnie widać jej podstawę.
A więc podczerwień spłatała nam figla: zamiast maks. 296 km, widzimy ponad 500 km!

IR – NA ZIEMI

Powyższe zdjęcie, opublikowane w Foto-Magazin nr 11/1954 wykonano w USA za pomocą specjalnego wojskowego teleobiektywu IR.

Jak widać, wojskowy obiektyw jest skierowany lekko w górę, a więc żołnierze nie fotografują obiektów oddalonych o 20 km czy 42 km ze wzniesienia, lecz z poziomu płaskiego terenu plaży Atlantic Highlands.

Proszę porównać widoczne na fotografii charakterystyczne obiekty (np. Empire State Building, Brooklyn, Coney Island, latarnia Sandy Hook) z ich położeniem na mapce terenu przedstawionej niżej i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy konstruktorzy obiektywu IR mają rację twierdząc, że wadą tego obiektywu jest „całkowite wyłączenie perspektywy”, czy też obiektyw ten „zobaczył” obiekty, których w ogólne nie powinien widzieć? http://www.rolf-keppler.de/enewyork.htm

WZROK LUDZKI
Wyżej opisałem figle i niespodzianki, które płatają nam fale ultrakrótkie i podczerwone IR. Ciekawe, czy podobnych niespodzianek można oczekiwać od fal elektromagnetycznych klasyfikowanych do najniższego zakresu spektralnego, tj. pasma widzialnego, czyli krótko mówiąc, od naszego ułomnego ludzkiego wzroku?

Popatrzmy na fotografie zrobione przez turystów na Majorce. Oto wybrzeże Hiszpanii, widziane z Majorki okiem uzbrojonym tylko w teleobiektyw ze zwykłą optyką. To jest niewyobrażalna z punktu widzenia teorii kopernikańskiej odległość ok. 260 km!

Resztę zdjęć i objaśnień zamieszczono tutaj:
http://www.dalekieobserwacje.eu/polwysep-iberyjski-z-majorki/

Oczywiście takie fotografie udaje się zrobić niezwykle rzadko, przy wyjątkowo korzystnych warunkach atmosferycznych, odpowiedniej wilgotności powietrza i położeniu słońca.
Nota bene niektórym pasjonatom fotografii udaje się sfotografować z wyspy Teneryfa np. linię brzegową kontynentu afrykańskiego, oddaloną od niej o ok. 300 km! Przy odrobinie wysiłku można odnaleźć ich zdjęcia także w internecie.

We Francji na Lazurowym Wybrzeżu znajduje się niezwykła miejscowość Allauch z kościółkiem na niewielkim wzniesieniu:

Tylko raz w roku, przez dwa miesiące jesienne, ściągają tutaj tłumy turystów na niezwykłe widowisko, albowiem z tego miejsca można wówczas zobaczyć i sfotografować tuż przed zachodem słońca masyw górski Canigou w hiszpańskich Pirenejach, oddalony o 263 km!

http://canigou.allauch.free.fr/Expo-observation-images.htm

http://canigou.allauch.free.fr/Presentation.htm
http://canigou.allauch.free.fr/Explications.htm
Zazwyczaj tak niezwykłe fenomeny próbuje się tłumaczyć anomaliami refrakcji światła lub zjawiskiem Fata Morgana. Mnie osobiście te wyjaśnienia nie przekonują.

GPS
Technika RTV, o zasięgu łamiącym wszelkie stereotypy naukowe początków XX wieku, w okresie przed i po II WŚ, co najmniej do końca lat 50-tych XX wieku, w ogóle nie wykorzystywała satelitów, które dzisiaj jawią się nam jako oczywistość, bez której trudno się obyć. Przedstawione wyżej przykłady pobudzają do głębszej refleksji, a ponieważ w dostępnej literaturze są one bardzo niechętnie opisywane bądź całkiem przemilczane, więc nasuwa się poważne podejrzenie, czy przypadkiem nie kryje się za tym wszystkim jakieś drugie dno, nieodgadniona głębia, o czym nikt nie raczy nas poinformować.

Kto zna język niemiecki, powinien koniecznie przeczytać demaskatorską książkę pt. „Lügen im Weltraum” (Kłamstwa w kosmosie), której autor, dziennikarz śledczy Gerhard Wisnewski, opisał w najdrobniejszych szczegółach propagandowe kulisy „podboju kosmosu” przez Rosjan i Amerykanów, albo przynajmniej wysłuchać jednego z udzielonych przezeń wywiadów.

Bez tej lektury i bez wstępnego rozeznania mocno zmitologizowanej materii dotyczącej rakiet, satelitów, misji bezzałogowych i załogowych, NASA, lądowania człowieka na Księżycu itp. nasz umysł jest skazany na porażkę w walce z obecnie rozpowszechnianymi mitami i kłamstwami systemowymi.

Jak wiemy, satelity mają zastosowane w teledetekcji (fotografie satelitarne), transmisji programów TV-SAT, telekomunikacji (telefonia komórkowa), meteorologii i wreszcie w systemach precyzyjnego pozycjonowania i nawigacji GPS. Przejdźmy teraz do jednego z najbardziej intrygujących aspektów współczesnej techniki satelitarnej, a mianowicie tzw. pseudolitów.

Na powyższym zdjęciu przedstawiono aparaturę nadawczo-odbiorczą, nazywaną w fachowym żargonie „pseudolit” (tj. pseudosatelita. „Pseudo” znaczy: fałszywy, udawany, „lite” to skrót od ang. słowa „satellite”).

Jest to jeden z serii naziemnych nadajników, zamontowanych w Berchtesgaden/Niemcy, wysyłający sygnały, naśladujące sygnały satelity.
Pseudolity służą m.in. do lokalnego zwiększania dokładności pomiarów satelitarnych systemów nawigacyjnych GPS. Odbiornik GPS postrzega pseudolity jako dodatkowe satelity. Sytuacja prawna eksploatacji pseudolitów jest niejasna, ponieważ pseudolity nadają na częstotliwościach, które wg wymagań ITU (International Telecommunications Standards) są zastrzeżone tylko dla satelitów.
Pseudolity mogą zastępować kompletne satelitarne systemy nawigacyjne. Niemiecki system GALILEO (GATE, ang. GALILEO Test and Development Environment) to infrastruktura doświadczalna, która za pomocą naziemnych urządzeń nadawczych symuluje sygnały telekomunikacyjne przyszłego europejskiego satelitarnego systemu pozycjonowania Galileo
W tym celu początkowo rozmieszczono sześć, a od 2010 roku osiem stacji nadawczych (pseudolitów) w górach masywu Berchtesgaden, na wydzielonym terenie o całk. powierzchni użytkowej ok. 65 km2. W centrum terenu doświadczalnego znajdują się dwa monitory odbiorcze (GMS). Infrastruktura GATE umożliwia wytwarzanie sygnałów nawigacyjnych satelitów GALILEO, symulację naturalnych zakłóceń (np. przez jonosferę, troposferę itp.) oraz, zależnie od potrzeb, zmianę charakterystyki i mocy sygnałów. GATE zapewnia różne tryby pracy, przystosowane do wymagań różnych użytkowników. Trzon instalacji stanowi „wirtualny satelitarny tryb pracy” (VSM). Stacje nadawcze są skonfigurowane w taki sposób, by naśladować sygnały każdego z satelitów Galileo, tak jakby wysyłały je realne satelity krążące po orbicie. W tym celu stacje nadawcze transmitują trajektorie wirtualnych satelitów dokładnie dostrojone pod względem czasu, fazy i częstotliwości. Z uwzględnieniem dynamiki użytkownika i obliczonych trajektorii ruchu satelitów są generowane sygnały, których - abstrahując od fizycznego kierunku propagacji fal - nie sposób odróżnić od „prawdziwych” sygnałów satelitów Galileo.

Większość zacytowanych wyżej dosłownych sformułowań pochodzi z niemieckiej Wikipedii.
Nawet Unia Europejska wydała odpowiednią Dyrektywę w sprawie systemów GPS.
Patrz pkt.9: „CGC (complementary ground components) mogą być stosowane nawet wówczas, gdy elementy satelitarne nie przekazują żadnych sygnałów.

Wszystko to brzmi tak niewiarygodnie, iż postanowiłem sięgnąć do historii rozwoju techniki GPS, wykorzystywanej najpierw wyłącznie do celów wojskowych, która zawitała do nas, do Europy, z USA.
Zanim to jednak uczynimy, zajrzyjmy do innego źródła, austriackiej strony internetowej poświęconej popularyzacji technik satelitarnych, pozycjonowania i radionawigacji: http://www.gpswien.at/Artikel1.htm i przeczytajmy uważnie definicję pseudolitów:

„Pseudolit to satelita na ziemi, który podobnie jak jego koledzy w kosmosie, wysyła swoje współrzędne w ich formatach kodowania. Jednakże taki SYGNAŁ MUSI BYĆ BARDZO SŁABY, GDYŻ W PRZECIWNYM RAZIE MÓGŁBY NAŁOŻYĆ SIĘ NA SYGNAŁY SATELITÓW Z KOSMOSU. Dlatego sygnały emitowane przez dany pseudolit są odbieranie tylko w promieniu ok. 50 km. Zaleta takiego satelity polega na tym, że jego czas zegarowy może być bardzo dokładnie skorelowany z czasem atomowym naziemnej stacji kontrolnej GPS, a jego sygnały nie są narażone na wpływ zakłóceń względnych, troposferycznych, jonosferycznych i innych, mogących powodować błędne odczyty czasu, jak również nie podlega świadomie wprowadzanym pogorszeniom dokładności przez S/A (Selective Availability). Mobilny odbiornik może dzięki połączonemu odbiorowi sygnałów z pseudolitów i satelitów z kosmosu poprawić swoją dokładność pozycjonowania w zasięgu oddziaływania pseudolitu do wartości poniżej jednego metra. Głównym obszarem zastosowania pseudolitów będzie system podchodzenia samolotów do lądowania tzw. „Buble Aproach” zgodnie z warunkami CAT-III.”

Na str. 24 i 25 opracowania „Lokalisierungsverfahren“ (4,5 MB) wydanego przez Niemieckie Centrum Lotnictwa i Astronautyki (Deutsches Zentrum für Luft- und Raumfahrt) znajdujemy równie ciekawą definicję pseudolitów:

„Pseudosatelity, zwane inaczej pseudolitami, to nieruchome nadajniki sygnałowe zamontowane na ziemi, patrz rys. 15, które symulują dodatkowe satelity nawigacyjne i samodzielnie lub wspólnie z właściwym systemem nawigacji satelitarnej, jak np. GPS, zapewniają na lokalnym ściśle ograniczonym terenie kilku kilometrów niezwykle precyzyjną i bardzo niezawodną nawigację. Istnieje wiele zastosowań realizowanych za pomocą pseudolitów. Na obszarach, gdzie sygnały elektromagnetyczne satelitów nawigacyjnych są słabo lub W OGÓLE NIE ODBIERANE, np. W DOLINACH, patrz rys. 16, lub w tunelach, odpowiednio rozmieszczone pseudolity umożliwiają lokalizowanie i nawigację”.

Zachęcam do samodzielnego zapoznania się z definicjami i przykładami zastosowań pseudolitów w dostępnej literaturze fachowej i internecie.

Bardzo intrygująca jest informacja o BARDZO SŁABYM SYGNALE emitowanym przez satelity. Jak słaby ten sygnał właściwie jest?
Sygnał satelitów odbierany na powierzchni Ziemi wynosi -160 dbW dla kodu C/A i -163 dbW dla kodu P(Y), a więc jest tak słaby, że po prostu ginie w normalnym szumie zakłócającym. W http://geoforum.pl/upload/review/file/188_s46_51_z.pdf czytamy, że „wielkości podawane w literaturze jako poziom sygnału odbieranego przez anteny GPS mogą zadziwić, jeżeli porównamy je z tradycyjnymi jednostkami fizycznymi. W technice radiowej poziom mocy sygnału jest określany z wykorzystaniem jednostki, jaką jest wat (W). Przypomnijmy, że dbW to logarytmiczna jednostka mocy odniesiona do wata. Wartość -160dbW odpowiada wielkości 0,0000000000000001 W (10-16 W).”

Problem bardzo słabego sygnału z satelitów jest rozwiązywany w taki sposób, że kod C/A jest generowany w samym odbiorniku i nakładany na sygnał odbierany.
Ale przecież to nic innego, jak znana od stu lat chyba każdemu radioamatorowi metoda modulacji amplitudy, fazy bądź częstotliwości fali nośnej!
Na przykład krótkofalowcy z Europy dzięki tej technice już od dawna potrafili nawiązywać łączność ze swoimi kolegami w Ameryce czy Australii.

Jak widzimy, moc sygnałów satelitarnych docierających do odbiorników naziemnych stanowi w praktyce trylionową(!) część jednego wata, a na dodatek, satelity krążące na orbitach wokółziemskich (kilkaset km) lub geostacjonarnych (kilkadziesiąt tysięcy km) nie są w stanie zapewnić odbioru sygnału na przykład w północnych szerokościach geograficznych, np. na terenie Finlandii, nad którą ponoć operują pod zbyt niskim kątem: http://www.sciencedaily.com/releases/2007/06/070630060807.htm
Może to dlatego w wysokogórskim terenie Finlandii ulokowano całą sieć stacji naziemnych GPS w ramach systemu EGNOS, który nie dość, że poprawił dokładność pozycjonowania na terenie samej Finlandii, to - o dziwo – zwiększył dokładność pozycjonowania GPS w Europie do mniej niż 2 metrów! Fińska prasa jednak wcale nie ukrywa, że prawdziwe satelity nie są im do niczego potrzebne:

“Pseudo-satellites, ground-based substitutes used when signals from ‘real’ satellites are not available, can deliver accurate positioning information in places where conventional solutions fail. This was demonstrated on 27 June in Helsinki harbour as part of a project supported by ESA.”
“The solution is to set up a system with two or three pseudo-satellites, more commonly referred to as pseudolites, installed in elevated locations. THE PSEUDOLITES ACHIEVE THE SAME RESULT AS SATELLITES IN ORBIT, transmitting data sent by the European Geostationary Navigation Overlay Service (EGNOS) network and its data access system”.
Patrz: http://www.esa.int/Our_Activities/Navigation/Pseudo-satellites_allow_accurate_navigation_in_Helsinki_harbour

Oto kilka przykładów pseudolitów

na szczytach gór i wzniesień:


http://gpsworld.com/surveylocata-a-new-constellation-12031/

na masztach w terenie płaskim:



na dachach wieżowców:

w dokach portowych:

na lotniskach:

http://www.dlr.de/rd/desktopdefault.aspx/tabid-5962/9711_read-21310/

na wyspach oceanicznych:



a nawet na platformach stratosferycznych
http://www.gmat.unsw.edu.au/snap/publications/tsujii_etal2001b.pdf

czyli krótko mówiąc, wszędzie na ziemi, a być może i w powietrzu.

Powszechnie wiadomo, że kontrola nad systemem GPS znajduje się całkowicie w rękach Amerykanów. W tym celu rozmieścili oni praktycznie na całym globie ziemskim odpowiednie nadajniki (pseudolity) i specjalne stacje monitorujące (Master Control Station):

A teraz przyjrzyjmy się uważnie, jak do tego doszło i jak właściwie wyglądały początki rozwoju amerykańskiej techniki GPS. Patrz: http://www.kowoma.de/gps/Geschichte.htm

Rok 1973
podjęcie decyzji o rozwoju systemu nawigacji satelitarnej w oparciu o systemy TRANSIT, TIMATION i 621B, należące do lotnictwa U.S. Air Force i marynarki wojennej U.S. Navy.

Lata 1974-1979
Testy systemowe

Rok 1977
Pierwsze testy odbiorcze, zanim w przestrzeni kosmicznej umieszczono pierwsze satelity. Na ziemi ustawiono nadajniki, nazwane pseudolitami (pseudosatelitami).

Lata 1978-1985
Start ośmiu satelitów bloku I
Itd., itp.

I wszystko jasne! Dalej chyba nie warto cytować.

Podsumujmy zatem:
- Wypukła krzywizna Ziemi - wbrew obiegowym opiniom - nie stanowi istotnej przeszkody dla propagacji fal elektromagnetycznych na wielkie odległości.
- Podstawową cechą „pseudolitów” jest symulacja działania „prawdziwych” satelitów. 
- Obecne systemy GPS działają poprawnie także bez satelitów na orbicie.
- Za pomocą pseudosatelitów można bez problemu realizować GPS, SAT-TV itp.
- Można przypuszczać, że montaż pseudodatelity jest w praktyce zdecydowanie tańszy od wystrzelenia satelity w kosmos. Cóż więc stoi na przeszkodzie, by użytkować  GPS czy SAT-TV po prostu tylko za pomocą pseudolitów? Właściciel i użytkownik takich systemów może otrzymywać od rządu ogromne środki finansowe na rozwój i badania satelitów, których wcale nie musi posyłać w kapsułach rakietowych w kosmos. Kto z nas byłby w stanie to sprawdzić - sygnał nadawczy, jakby na to nie patrzeć, przecież jest!

 

 
8652 odsłony  średnio 4 (4 głosy)
zaloguj się lub załóż konto by oceniać i komentować   
Tagi: GPS, satelity.
Re: UKF, TV, IR, GPS i pseudosatelity … 
Piotr Świtecki, 2014.03.17 o 19:47
Gratuluję! :D

Natomiast na pytanie, dlaczego satelity, Autor odpowiedział sobie sam - bo to u swych założeń i początków to system wojskowy, mający dostarczać danych pozycyjnych armii USA w dowolnym zakątku świata. Zapewnienie sygnału z satelitów było pewniejsze, prostsze i tańsze, niż ze źródeł naziemnych (także w utrzymaniu).
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: UKF, TV, IR, GPS i pseudosatelity … 
Hanys, 2014.03.17 o 20:07
Przykro mi, Mufti, ale chyba nie do końca zrozumiałeś moją myśl. Może za szybko to przeczytałeś. Przeczytaj jeszcze raz na spokojnie, a zrozumiesz, że ja wcale nie piszę, że system komunikacji, nawigacji itp. realizowany przez satelity jest prostszy od systemu nadajników naziemnych, lecz moja myśl jest taka, że w rzeczywistości jest na odwrót!

PS. Trudno w to uwierzyć, ale satelity na orbitach to propagandowa chimera.
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: UKF, TV, IR, GPS i pseudosatelity … 
Piotr Świtecki, 2014.03.17 o 20:26
Owszem, nie zrozumieliśmy się.
Ja wierzę w satelity. GPS musiał z satelitów korzystać (jako system globalny i wojskowy nie mógł być zależny od nadajników naziemnych).
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: UKF, TV, IR, GPS i pseudosatelity … 
Hanys, 2014.03.17 o 20:37
Nie jestem kaznodzieją, więc od wiary w satelity nie chcę Cię odwodzić. To sprawa Twego sumienia i wyznania. Nic mi do tego.
Pozdrawiam
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
Re: UKF, TV, IR, GPS i pseudosatelity … 
Piotr Świtecki, 2014.03.17 o 21:00
:D
To się nazywa tolerancja wyznaniowa! ;)
zaloguj się lub załóż konto aby odpowiedzieć  
 
login:
hasło:
 
załóż konto, załóż bloga!
Więcej funkcji, w tym ocenianie i komentowanie artykułów.
odzyskaj hasło